5 rzeczy, które pozytywnie zaskoczyły mnie w Niemczech
Nie długo minie rok odkąd powróciłam z ponad dwuletniego pobytu w Niemczech. Miałam dużo czasu, by pewne rzeczy przemyśleć i zrozumieć. Wyciągnęłam wiele wniosków. M.in. zdałam sobie sprawę, że nie warto roztrząsać rzeczy złych, lepiej skupić się na tych pozytywnych stronach. I tak powstał zamysł tego wpisu, w którym przedstawiam Wam, co pozytywnie zaskoczyło mnie w Niemczech. Dodam, że mieszkałam w małym miasteczku i nie wiem, czy wszystkie pozytywy tu ujęte, wyglądają tak samo w dużych miastach.
Wysoka kultura jazdy
Na zakupy z psem
Miseczka wody dla naszego przyjaciela.
Latem większość sklepów czy restauracji wystawiało miseczki z wodą dla wszystkich spragnionych psiaków. Każdy z nich mógł dojść, napić się, odpocząć z właścicielem i iść dalej. Niby nie wiele, a jednak wiele…
Dozwolona jazda po piwie.
Nie zrozumcie mnie źle, nie zamierzam tu propagować alkoholu, ale szczerze- byłam zdziwiona, gdy usłyszałam, że można wypić dwa piwa, po czym wsiąść za kierownicę i jechać. Nie można jedynie wyjeżdżać na autostradę. Dlaczego ujęłam to w pozytywach? – otóż wychodzę z założenia, że im więcej mamy zakazów, tym bardziej nasza natura nas korci… Lubimy łamać zakazy, a jeśli zakaz stałby się dozwolony? Uważam, że niemieckie społeczeństwo dorosło do korzystania z tego właśnie przywileju – oczywiście jest to tylko i wyłącznie moje osobiste zdanie.
Styczność z wieloma kulturami.
Z początku musiałam się do tego przyzwyczaić. Ilość kultur żyjących w Niemczech początkowo „przerażała mnie”. Kiedy znalazłam się w szkole niemieckiej, zaczęłam również rozumieć zjawisko „emigracji”. Miałam okazję poznać ludzi i ich historię z całego świata. Niektórzy z nich okazali się wspaniałymi kompanami nie tylko podczas nauki, ale i codziennego życia w Niemczech. Zaliczam to jako wspaniałe doświadczenie, z którego wyniosłam wiele pozytywów.
Wiadomo inne miejsce, inni ludzie, inne zachowania i mentalność. Choć moja „przygoda” z tym krajem póki co dobiegła końca, dziś miło wspominam tamte chwile...
Jestem ciekawa, jakie są Wasze pozytywne doświadczenia pobytu za granicą?
Mieszkam od 6 lat w Holandii. Ta wielokulturowość jest ba jażdym kroku, ale rzeczywiście w większych miastach jest bardziej widoczna. Tutaj jest zakaz wprowadzania psów do sklepów, oprocz psów przewodników. Nawet cała strefa centrum jest oznakowana zajazem wprowadzania zwierzat, oprocz jedego weekendu w roku, kiedy jest dzień zwierząt. W Holandii dopuszczalny poziom akkoholu to 0,5 promila
OdpowiedzUsuń6 lat to już długi czas :-) Czy łatwo Ci Aniu było przyzwyczaić się do wielokulturowości? Szkoda, że u Ciebie nie można wprowadzać zwierząt do sklepów, ale co kraj, to obyczaj :-)
OdpowiedzUsuń